środa, 11 września 2013

Powrót

Wiem, że nie było mnie długo. Przepraszam, zawaliłam na całej lini. Olałam was... Straciłam wenę, nie będę obiecywać, ale postaram się coś z tym zrobić. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Jestem beznadziejna, pewnie i tak nikt już tego nie czyta.
Mam nadzieję, że (jeżeli jeszcze ktokolwiek tu zagląda), że mi wybaczycie.
                                                                                           ~ · ~
Julie.
P.S zajrzyjcie na bloga Frigus, to wam może poprawi humorek ;3 Klik

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 2

Możemy jechać, tato! ― odezwała się Lily, zbiegając po schodach. ― Chodź! ― ponagliła ojca, po czym szybko wyszła na dwór. Pan Evans poinformował żonę, że wróci za jakąś godzinę i także ruszył do samochodu.

***

― Jesteśmy. ― Po około półgodzinnej jeździe odezwał się pan Evans. ― Będę po ciebie około szóstej.
Lily pożegnała się z tatą i skocznym krokiem pognała do Dziurawego Kotła. W środku siedziało kilka wiedźm dyskutujących o kociołkach, a za ladą stał dobrze jej znany barman Tom. Lily przebiegła wzrokiem po wszystkich twarzach, szukając znajomych. Ujrzała swoją koleżankę z Hufflepuffu ― Mary McDonald ― w towarzystwie nieznanego jej młodzieńca o jaskrawo niebieskich włosach.
― Zrób jeszcze raz te rude! Wyglądasz jak męski odpowiednik Lily Evans, mojej koleżanki ze szkoły ― ekscytowała się Puchonka, a kiedy chłopak zmienił kolor na rudy, roześmiała się. ― Jak ty to robisz, co? ― zdziwiła się Mary.
― To jasne, jest metamorfomagiem. – Lily pojawiła się przy stoliku. ― Wiesz, kogoś mi przypominasz ― skierowała słowa do chłopaka. ― Macie może jakieś sugestie?
― Lily! – Mary w nagłym przypływie radości mocno ją przytuliła.
― Hej, to boli! ― zaśmiała się Lily.
Przepraszam. ― Mary odsunęła się. ― Poznaj Josha, to mój kuzyn.
― Cześć, jestem Lily ― przedstawiła się.
Josh. ― Chłopak skinął głową na przywitanie, zaś Lily przysiadła się do ich stolika.
Skąd jesteś?
Josh przeprowadził się tutaj z Francji ― wtrąciła szybko Mary.
Mary, pozwoliłabyś mi się sama wypowiadać? ― zapytał uprzejmie Josh.
Jasne ― odparła lekko zawstydzona.
Będę z wami chodzić do Hogwartu ― powiedział Josh.
Lily uśmiechnęła się zdziwiona.
Och, naprawdę? A na który rok?
Piąty.
Świetnie, mam nadzieję, że trafisz do Gryffindoru ― ucieszyła się szczerze. ― Mary, nie wiesz czasami, czy Hazzie nie pojawi się dzisiaj na Pokątnej?
― Pisała mi, że będzie dopiero wieczorem. Nie pisała do ciebie? ― zdziwiła się Mary. ― Była u dziadków w Hiszpanii, dzisiaj miała wrócić.
― Nie, nie miałam z nią kontaktu od końca roku szkolnego.
― To dziwne, mi pisała, że to ty nie odpisujesz na jej listy… ― stwierdziła Mary.
― Naprawdę? Nic do mnie nie doszło. Niestety tata przyjedzie o mnie już o szóstej, wiec raczej się z nią nie spotkam, porozmawiam z nią o tym w pociągu do szkoły.
Z Hazzie na pewno wszystko w porządku, na pewno nic jej nie jest i na pewno świetnie bawi się w Hiszpanii, myślała Lily.
― Josh, a ty przeprowadziłeś się tu sam, czy z kimś?
Nie, będę mieszkał tu z moimi rodzicami i starszą siostrą, jednak ona nie mogła przyjść.
― Dobrze, nie traćmy czasu i nie siedźmy tu, o pierwszej pojawi się tu… O nie, już jest…
Kto? ― zapytała się Mary, jednak Lily nie musiała odpowiadać, bo osoba, o której mówiła, właśnie pojawiła się przy stoliku.
― Cześć, Lily! ― krzyknął James Potter.
― Hej, Potter, nawet nie próbuj się bardziej zbliżać ― powiedziała ostrzegawczym tonem, jednak ten już stał przy niej, kładąc swoją rękę na jej ramię.
― Uważaj, Josh, bo jak Jim nie przystopuje, to stracisz słuch.
Lily najwidoczniej nie usłyszała słów koleżanki.
― James, co ty sobie wyobra…
James jednak nie dał jej dojść do słowa
Lily, słońce, jak minęły ci wakacje? I co to za kolega? ― W drugim pytaniu czuć było nutę zazdrości.
― Mój kuzyn ― poinformowała go spokojnie Mary.
― Chodzisz do Hogwartu? Nigdy cię tam nie widziałem ― James spojrzał lekceważąco na chłopaka i potargał sobie włosy.
Nie czekał na odpowiedź, kiedy zwrócił się od razu do Lily:
― To gdzie idziemy na
randkę?
Potter ― Lily zwracał się do chłopaka po nazwisku, kiedy była naprawdę na niego zła ― to nie jest randka, przyszłam się tutaj spotkać z koleżankami, więc wolałabym, żebyś albo normalnie się zachowywał, albo stąd szedł ― powiedziała dobitnie. ― Tam są drzwi. ― Wskazała ręką drzwi wyjściowe.
― Ależ nie denerwuj się tak, Lily ― powiedział James i starając się zastosować do żądania Lily, skierował rozmowę na neutralne tematy. ― Mary, jak minęły ci wakacje?
― W porządku, byłam we Francji u Josha ― uśmiechnęła się.
Ja ― jak zawsze ― zaprosiłem Lily do siebie, ale ― jak zawsze ― odmówiła. ― James bardzo wprawnie udał zasmucenie, jednak już po chwili wrócił do poprzedniej rozmowy. ― To idziemy, Lily?
Ona jedynie prychnęła i odwróciła się plecami.
― Lily, za godzinę czekam w lodziarni u Fortescue.
To sobie czekaj ― odparła butnie Lily.
― Cześć, słońce!
― Spadaj na wierzbę bijącą, Potter ― odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
James wyszedł, a Lily odwróciła się w stronę Mary i Josha.
― Eee… co to było? ― wtrącił Josh.
― Ech… Josh to było… jak ci to powiedzieć… oni tak po prostu mają. Przyzwyczaisz się. Za pół godziny wszystko wróci do normy. ― Ledwo Mary zdążyła dokończyć zdanie, drzwi Dziurawego Kotła otworzyły się, a wraz z letnim podmuchem powietrza do środka wtargnęli Remus Lupin i Syriusz Black.
― Hej, widzieliście Jamesa? ― zapytał Syriusz, jednak kiedy ujrzał obojętną minę Lily, szybko domyślił się, że James na pewno zdążył już odwiedzić zgromadzona trójkę. Nie czekając na odpowiedź, szybko wyszli z baru.
― Lily, to był twój chłopak? ― zdziwił się Josh. ― Ten Potter?
Nie. Skąd ci to przyszło do głowy? ― odpowiedziała Lily.
Nie wiem, tak jakoś ― odpowiedział jej Josh i nastała niezręczna cisza.
― Chodźcie już, trzeba wszystko kupić ― przerwała ją po jakichś pięciu minutach Mary.
― Tak, tak . Chodźmy ― poparł ją Josh.

_________________________________________________________________
Przepraszam , za wszelkie błędy! Frigus poprawiła rozdział, jak widać roszkę go razem zmieniłyśmy i jest;) ;) Niestety, nie wiem kiedy pojawi się 3 rozdział, nie jestem fanką wrzucania tekstu na chybcika. Wolę dodać coś dobrego , niż gniot pisany na szybko. Za udostępnienie adresu, bardzo dziękuję adminką strony na fb ,,Pokłoń się śmierci Harry-Voldemort'' ,,Napewno, nie jesteś moim horkruksem?'' ,,Fuck! Zgubiłam różdżkę. Jak ja teraz do Hogwartu wrócę?'' i wielu innych. Jeszcze raz wielkie dzięki!

Rozdział 1

Rozdział 1

Promienie słońca wpadły przez okno, oświetlając nastolatkę śpiącą na łóżku. Rude włosy były porozrzucane na poduszce, zaś na jej twarzy błąkał się lekki uśmiech. Gdzieś w oddali coś głośno huknęło i obudziło Lily Evans ― bo tak nazywała się owa dziewczyna. Zerwała się z łóżka, w pośpiechu nałożyła szlafrok i zbiegła szybko po schodach, wpadając do zagraconej kuchni. Od razu zorientowała się, co było powodem tego huku. W pomieszczeniu zastała Marka Evansa, jej tatę . Wokół leżały porozrzucane garnki i patelnie. Zwabione hałasem do kuchni dotarły także Anna i Petunia Evans.
― Niech zgadnę, próbowałeś zrobić śniadanie? ― zapytała rozbawiona Anna Evans ― mama Lily.
― Kto w tym domu te wszystkie rzeczy włożył do tej jednej szafki?!
― Może dziwoląg? ― odparła jadowitym głosem Petunia.
― Nie przezywaj siostry, Petunio. Lily, posprzątaj ten bałagan, a ja zrobię śniadanie.
Petunia oparła się o ścianę i z obrażoną miną, założyła ręce na piersi. Pani Evans razem z mężem przygotowywali śniadanie, a najmłodsza córka pozbierała rozrzucone garnki.
― Lily, Petunio, nakryjcie do stołu, mama zaraz poda śniadanie ― rzucił przez ramię pan Evans.
Dziewczyny skierowały się do jadalni, a chwilę później wszyscy siedzieli już przy stole.
― Tato, zawieziesz mnie dzisiaj do Londynu? Muszę iść na Pokątną i kupić wszystko do szkoły ― odezwała się Lily.
― Oczywiście, o której… ― przerwał, bo w okno zastukała duża, brązowa sowa. Petunia spojrzała na nią z strachem i odsunęła się od okna. Lily odwiązała kawałek pergaminu od nóżki sowy i zaczęła czytać.

Droga Lily!
Łapa powiedział mi, że wie od kogoś (nie pytaj od kogo, tajemnica Huncwota), że wybierasz się dzisiaj na Pokątną. Może spotkalibyśmy się tam? Odpisz szybko!
James
P.S Umówisz, się ze mną Evans?

― Kto to, twój chłopak? ― Lily usłyszała za sobą głos Petunii, która tym razem zapomniała o swoim jadowitym tonie.
― Nie, to nie jest mój chłopak, Petunio. I jeśli możesz, nie czytaj moich listów, dobrze?
― Tak, tak… nie boję się ciebie, dziwaczko! ― Petunia powróciła do swojego zjadliwego tonu. Obrzuciła siostrę pogardliwym spojrzeniem i obróciła się na pięcie.
― Petunio! ― Pani Evans wybiegła za starszą córką.
― Ech… ― westchnęła Lily. ― To jak, tato, zawieziesz mnie na Pokątną? Spotkam się tam z Dorcas i Alicją.-i pewnie z Potterem dorzuciła w myślach.
― Tak, oczywiście. Jak będziesz gotowa, to pojedziemy.
― Dobrze, dzięki, tato. ― Pocałowała go w policzek i w podskokach udała się na piętro.
Sprzeczka z Petunia sprzed kilku chwil wyparowała jej z głowy , już za chwilę zobaczy swoje najlepsze przyjaciółki. Nie mogę się doczekać, pomyślała. Przeżyję nawet spotkanie z tym palantem…

______________________________
Z wielkim podziękowaniami dla Frigus, za zbetowanie i kilka sugestii;)



Powitanie ;)

Witam , byłam <mało> znana na stronie o tej samej nazwie , w platformie bloblo.pl jako lili-i-rogacz. Mam nadzieję , że moi czytelnicy trafili tu ;) Dla nowych czytelników. Zabieram się na przygodę z pisaniem , o Lily i Rogaczu. I znoszę , szantaże jesli czytasz to po prostu komentuj ;) Soł , żywię nadzieję że Ci się spodoba ;) Zapraszam !
Julie.